Uwagę mieszkańców przykuła ostatnio w Zgierzu sprawa trzech nastolatek, ujętych przez Straż Miejską podczas niszczenia dopiero co zbudowanej altany w nowej części parku miejskiego. Ich złapanie na gorącym uczynku umożliwiły kamery monitoringu miejskiego. Gdzie te kamery są zamontowane i czy w mieście jest dzięki temu bezpieczniej?
Zgierski monitoring to dwa niezależnie działające systemy, które obejmują w sumie 71 kamer. Wszystkie kamery podglądają miasto w czasie rzeczywistym przez 24 godziny na dobę, obraz z każdej jest też nagrywany i zabezpieczony na 30 dni. Można powiedzieć, że wszystkie kluczowe punkty Zgierza znajdują się pod stałą obserwacją.
Aż dziesięć kamer nadzoruje teren Parku Kulturowego Miasto Tkaczy, w obrębie dwóch ulic: Rembowskiego i Narutowicza. Niewiele mniej zainstalowano w parku miejskim (dziewięć na "starej", a osiem na "nowej" jego części, po rewitalizacji), zaś siedem kamer stale działa na Malince. Inne miejsca, które znajdują się pod baczną obserwacją systemu to m.in. Plac Kilińskiego, odcinek ul. Długiej przy MOPS, Plac Jana Pawła II, Stary Młyn, CKD, Muzeum Miasta Zgierza, targowisko Mój Rynek.
- W ostatnich dwóch latach udało nam się przyłączyć do systemu piętnaście nowych kamer - informuje Dariusz Bereżewski, komendant Straży Miejskiej w Zgierzu. - Wiadomo, że już w najbliższym czasie dwie kolejne pojawią się na pasażu im. Vladka Sheybala przy Starym Młynie.
Kamery nie są instalowane przypadkowo. Ich pole widzenia zazębia się tak, by wzajemnie tworzyły tzw. łańcuszek obserwacyjny. Dlatego też strażnicy walczą o założenie nowych kamer zawsze tam, gdzie realizowana jest kolejna inwestycja miejska. Po prostu w koszta inwestycji da się często włączyć monitoring. Najnowszy przykład? Remont ulicy Dąbrowskiego, w połączeniu z Barlickiego i 1 Maja. Wszystko wskazuje na to, że przy okazji uda się tam zainstalować kilka nowych kamer, trwają procedury. Wtedy "łańcuszek obserwacyjny" okolicy parku miejskiego będzie miał więcej ogniw.
- Chodzi o to, by w wypadku przestępstwa można było np. śledzić uciekającego sprawcę zdarzenia - wyjaśnia komendant. - Działo się tak niedawno w przypadku złodzieja, który ukradł komuś portfel i od razu wsiadł do autobusu. Wysłany na miejsce patrol schwytał delikwenta na następnym przystanku.
Tak właśnie działa monitoring: operator na dyżurze reaguje natychmiast, gdy widzi coś podejrzanego. Wtedy natychmiast zawiadamia znajdujący się w pobliżu patrol Straży Miejskiej lub Policji. Interwencja jest kwestią chwili. Druga, nie mniej ważna funkcja systemu, to rejestracja obrazu jako materiału dowodowego. Na żądanie organów śledczych (Policja, sądy, prokuratura) zgierscy strażnicy udostępniają te zapisy, często uzupełniane przez materiał rejestrowany przez kamery prywatne bądź innych instytucji publicznych. Rocznie do Straży Miejskiej trafia około stu wniosków od organów uprawnionych o zabezpieczenie zapisu z kamer. Taki dowód ma kluczowe znaczenie dla ukarania sprawcy przestępstwa.
A gdy chodzi o interwencje "na żywo", zdarzają się mniej więcej dwie dziennie. Czasem nie chodzi o przestępstwo czy wykroczenie, bywa, że patrol strażników kierowany jest na miejsce w celu udzielenia pomocy osobie potrzebującej. Jak 14 lutego, na Malince, gdy mundurowi zostali wezwani do kompletnie pijanej dziewczyny. Była niepełnoletnia i nieprzytomna z przepicia. "Świętowanie" Walentynek skończyło się dla niej niezbyt miło - a mogło jeszcze gorzej… Jednak na samej Malince, zwłaszcza teraz (w sezonie letnim), gdy patrol Straży Miejskiej dyżuruje codziennie, zdarzeń jest niewiele. Tego roku nie było jeszcze przypadku bijatyki czy niszczenia mienia. Już sama obecność mundurowych skutecznie powstrzymuje awanturników od działania. Bo po godzinach działania kąpieliska na miejscu sprawdza teren Policja. A zimą, wiadomo: niewielu tam zagląda. Mimo to ośrodek i tak znajduje się wśród priorytetowych miejsc systemu, gdzie operatorzy stale zwracają uwagę na to, co się dzieje. Wynika to z doświadczenia i wiedzy: mapa zagrożeń oraz miejsc, gdzie mogą wystąpić, kształtowała się przez lata.
Są to rozmaite zagrożenia, często w ruchu drogowym: potrącenia, kolizje. Dzięki kamerom łatwiej ustalić sprawcę.
- W ubiegłym roku, gdy kamery działały pod wiaduktami kolejowymi, biliśmy rekordy interwencji związanych z wykroczeniami drogowymi - mówi komendant Bereżewski.
Dlaczego kamer już tam nie ma? Cóż, teren w obu przypadkach należy do PKP, które zdecydowały, że po zakończeniu remontów obu zgierskich wiaduktów kolejowych kamery będą zdemontowane. Miejski system monitoringu nie obejmuje już więc tych miejsc, o czym zdaje się wiedzieć przebiegły graficiarz, stale ostatnio dewastujący te obiekty.
- Jego sprawę wciąż prowadzi Policja. Wiemy, że są wytypowani dwaj podejrzani - mówi komendant dodając, że najpewniej wciąż ten sam wandal, dobrze znany organom ścigania, zamazuje farbą graffiti wiadukty a także niektóre przystanki.
Przy okazji dowiadujemy się, że monitoring działa odstraszająco na wandali: gdzie pracują kamery, tam w zasadzie nie zdarzają się przypadki bazgrania po murach. A jeśli już, sprawcy są natychmiast wyłapywani.
Można więc śmiało zaryzykować odpowiedź na postawione wyżej pytanie: tak, dzięki systemowi monitoringu miejskiego jest w Zgierzu o wiele bezpieczniej. Miejsca posiadające dawniej raczej złą sławę można dziś zupełnie spokojnie odwiedzać nawet po zmroku, bez obawy o swoje życie, zdrowie czy mienie. Tak jest na pewno w parku miejskim, który wraz z postępem robót renowacyjnych i kolejnymi zainstalowanymi kamerami wręcz zachęca do spacerów, uprawiania sportu czy rekreacji. Tak na pewno jest na Malince, w Mieście Tkaczy i wielu jeszcze miejscach. Zgierz się zmienia.